Trochę za późno na taki wpis - bo piernik powinien leżakować chociaż tydzień. A najlepiej kilka. Jednak z pewnością wyjdzie nawet po jednym dniu spędzonym w lodówce. Jest rewelacyjny, a boję się, że zapomnę do przyszłego roku, jak dokładnie wyglądała lista składników. Trochę korzystałam z przepisu typowo śląskiego - ze starej książki ,,Kuchnia śląska'' pod redakcją O. Słomczyńskiej i S. Sochackiej, a trochę improwizowałam. Można z ciasta upiec piernik przekładany, albo pierniczki.
Piernik wypoczywający:
1/2 kg mąki pszennej (1 szklankę odsypać i zastąpić mąką żytnią 720)
1/2 kostki masła lub margaryny
25 dag miodu (sztuczny lub naturalny)
20 dag cukru pudru
4 jajka
paczka przypraw, odrobina pieprzu, 1 łyżeczka mielonej kawy
2 płaskie łyżeczki sody - rozpuścić w 100 ml mleka
1 łyżka kakao (niekoniecznie)
2 słoiczki powideł śliwkowych do przełożenia
Miód podgrzać razem z tłuszczem, cukrem, przyprawami i kakao. Pozostawić do ochłodzenia. Dodać jajka i dokładnie utrzeć. Do masy wsypać mąkę i wlać sodę rozpuszczoną w mleku. Dokładnie wyrobić ręką. Ciasto włożyć do szklanej lub emaliowanej misy, przykryć folią i odstawić na 2-3 tygodnie w chłodne miejsce.
,,Wypoczęty'' piernik podzielić na 2 części, rozwałkować i piec na osobnych blachach (180 stopni ok. 40 minut) Piernikowe placki przełożyć powidłami śliwkowymi. Po przełożeniu przykryć piernik obciążoną deseczką. Na koniec można ozdobić lukrem czekoladowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz