Fasolka po bretońsku to standard, ale od czasu do czasu chciałabym zamieszczać podstawowe przepisy. Tym bardziej, że wiele razy miałam okazję spróbować fasolki, której daleko było do ideału. Najgorsze, co można zepsuć w fasolce - to nie dogotować fasoli. Przepis poniższy był testowany przez kilkadziesiąt (!!!) lat. Jest efektem wielu wpadek i błędów, które doprowadziły do całkiem przyzwoitego dania.
Fasolka po bretońsku
1 paczka suchej fasoli (biała, czerwona lub mieszana) ok. 400 g
3 kiełbasy typu śląska
1 duża pierś z kurczaka
3 średnie cebule
1 stoik przecieru pomidorowego lub zmiksowane pomidory z 1 puszki, ostatecznie malutki słoiczek koncentratu pomidorowego
2 duże łyżki musztardy
4 łyżki oleju
2 łyżki suszonego majeranku
2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
sól, pieprz, jeden liść laurowy
2 kopiaste łyżki mąki pszennej
2 kopiaste łyżki masła
Fasolę wypłukać i namoczyć wieczorem. Następnego dnia gotować w tej samej wodzie, w której była namoczona, dodając sodę oczyszczoną (rzeczywiście pomaga uzyskać miękką fasolę). Najlepiej gotować przez kilka minut. Pozostawić do ochłodzenia i powtórzyć gotowanie do miękkości. Trudno określić dokładny czas, bo to zależy od fasoli. Zazwyczaj jest to ok. 50 minut. Bardzo ważne, aby fasola była rzeczywiście miękka.
Na oleju podsmażyć drobno pokrojoną cebulę, dodać pokrojoną kiełbasę i pierś z kurczaka. Smażyć przez 10 minut i wrzucić do ugotowanej fasoli. Dodać przecier, musztardę, majeranek, sól, pieprz, liść laurowy oraz wodę, jeżeli jest jej zbyt mało. Doprowadzić do wrzenia.
Przygotować zasmażkę: masło rozpuścić na patelni, dodać mąkę i chwilę podpiec. Przełożyć do garnuszka i rozmieszać z 1 szklanką zimnej wody. Jeżeli powstały grudki, przetrzeć przez sito. Zasmażkę wlać do gorącej fasolki i gotować przez kilka minut. Fasolka po bretońsku najlepiej smakuje następnego dnia po przygotowaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz